Produkt testowany dermatologicznie pod kontrolą lekarza okulisty. Specjalna receptura ogranicza ryzyko migracji składników do worka spojówkowego. Błękitny płyn micelarny z substancją tonizującą pochodzenia naturalnego do codziennej pielęgnacji cery po 30 roku życia. Nie zawiera kompozycji zapachowej. Produkt wegański. 97% substancji pochodzenia naturalnego.
DZIAŁANIE
• Zapewnia łagodny demakijaż.
• Zapobiega wysuszeniu skóry.
• Zmiękcza skórę oraz redukuje napięcie naskórka.
• Wpływa kojąco na podrażnienia.
Sposób użycia: Zwilżyć wacik płynem, oczyścić twarz i szyję. Stosować rano i wieczorem. Nie wymaga spłukiwania. Polecany również dla osób noszących szkła kontaktowe.
Skład: Woda, Mieszanina soli sodowych glicynianów kwasów tłuszczowych oleju kokosowego, Gliceryna, Glikol polietylenowy oksyetylenowany 8 molami tlenku etylenu, Glikol propylenowy, Pantenol, Uwodorniony hydrolizat skrobi, Wyciąg z cyjanobakterii Aphanizomenon Flos-Aquae, Wyciąg z Algi Laminaria Digitata, Glikol butylenowy, Wyciąg z plechy algi, Ekstrakt z alg Porphyra Umbilicalis, Benzoesan sodu, Diazolidynylan mocznika, Kwas cytrynowy, Błękit brylantowy.
Pojemność: 200 ml
Cena: ok. 10 zł
Moja opinia
Standardowo zacznę od kwestii wizualnej. Opakowanie zostało wykonane z plastiku i charakteryzuje się minimalistyczną szatą graficzną. Jeśli chodzi o ilość informacji, jest ona równie uszczuplona, ale w zupełności wystarczająca. Natomiast połączenie kolorystyczne, jak i oczywiście nazwa serii, bez wątpienia kojarzą się z morskim klimatem. Poza tym, buteleczka jest poręczna, solidnie wykonana, a przede wszystkim niewielka, więc zajmuje mało miejsca na łazienkowej półce, czy też w kosmetyczce. Na dodatek otwiera się, jak i zamyka z dużą łatwością na tzw. "klik". Co do płynu, jest on bezbarwny i bezwonny. Jeśli chodzi o jego działanie, to niestety uważam je za bardzo kiepskie, wręcz tragiczne. Produkt kompletnie nie radzi sobie z usunięciem makijażu, ani jego resztek. Największy problem jest z pozbyciem się maskary. Powodem jest to, że kosmetyk bardzo podrażnia, szczypie oczy i powoduje ich łzawienie. Ponadto, trzeba się nieźle namęczyć podczas pocierania rzęs i na dodatek zużyć sporo płynu, żeby w końcu zmyć z nich tusz. Dlatego też, nie jest to produkt wydajny. Dodam, że śmieszna jest dla mnie informacja od producenta, mówiąca, iż kosmetyk był testowany dermatologicznie pod kontrolą lekarza okulisty i na dodatek polecany jest dla osób noszących szkła kontaktowe. Wspomnę też, że płyn, poza oczami nie podrażnia, nie uczula, nie wysusza i nie powoduje uczucia ściągnięcia. Przyznam, że nigdy nie przepadałam za marką Ziaja, ponieważ w wieku nastoletnim miałam niemiłą, na szczęście krótkotrwałą przygodę z ich produktem (kremem oliwkowym, który tak zapchał mi cerę, że pojawiło się kilka dużych, bolących krost). Mimo to, lubię wspierać polskie marki, ale nie tym razem. Kosmetyk jest niedrogi, ale nie warty zachodu. Dostałam go w gratisie podczas zakupów w jednej ze znanych drogerii. Skusiłam się, bo myślałam, że płyn przekona mnie do polubienia firmy. Poza tym, został stworzony dla grupy 30+, czyli m.in. dla mnie. ;) Na koniec kilka słów o dostępności. Produkt znajdziecie w wielu sklepach internetowych, a stacjonarnie w Drogerii Natura i Super-Pharm. Jednak nie polecam, chyba, że, jako tonik, ponieważ skład jest całkiem dobry i na dodatek wegański.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze.
♥
Thank you very much for all comments.