"Dobrze się widzi tylko sercem - najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."
Antoine'a de Saint-Exupéry - "Mały Książe"
Dzisiejszy post nie był zaplanowany. Rzadko piszę o życiu, ale jednak chcę żebyście poznali mój punkt widzenia w pewnych kwestiach. W końcu obiecałam wpisy nie tylko modowe. Co zainspirowało mnie do wystukania "kilku" słów na klawiaturze? Jeden z najbardziej prymitywnych i żenujących tekstów, jaki w ostatnim czasie czytałam. Przepraszam, ale innymi słowami nie potrafię tego określić.
Na "artykuł" trafiłam przypadkiem poprzez jeden z modowych fanpage'y. Znajdziecie go na jakże "cudownym" portalu Papilot.pl:
klik. Prostackie, płytkie i niemądre słowa. Przechodząc jednak do sedna sprawy już wyjaśnię o co mi chodzi. Nie będę opisywać Wam tego "artykułu", bo nie ma to najmniejszego sensu, skoro możecie sami go przeczytać, przy okazji wyciągnąć wnioski i wyrobić własne zdanie na ten temat.
W skrócie, szanowny "autor" na podstawie opisu pewnej pary daje nam do zrozumienia, że w miłości najważniejszy jest... wygląd! Szczerze gratuluję mu takiej postawy. Od dłuższego czasu zastanawia mnie to, co kieruje takimi ludźmi. Życie bywa okrutne i nie wiadomo, co nas może spotkać. Wyobraźcie sobie sytuację, w której Wasz partner/ka ulega poważnemu wypadkowi, okazuje się, że nie może samodzielnie się poruszać i być może już nigdy nie stanie na nogi. Co w takiej sytuacji? Zostawiacie go, bo już nie wygląda atrakcyjnie? Jeśli miłość jest prawdziwa, to najukochańsza na świecie dla nas osoba zawsze będzie cudowna. Zostawić kogoś ze względu na pewną zmianę w fizyczności = nigdy nie kochać prawdziwie.
Inna sytuacja - Twój partner/ka ratuje życie innym ludziom. Pracuje na stanowisku strażaka, pewnego dnia ulega wypadkowi w pracy. Jego/jej ciało jest w większości poparzone. Przestaje być dla Ciebie piękny/a?
Kolejna okoliczność - Twój ukochany/a koniecznie musi poddać się pewnej operacji, po której zostaje ogromna blizna. Nie jest już doskonały/a?
Podobnych sytuacji mogłabym wypisać jeszcze wiele. Chcę tylko dać niektórym do zrozumienia, że wygląd naprawdę nie jest najważniejszy! Owszem, należy dbać o siebie, ale szczególnie po to, żeby dobrze czuć się w swojej skórze, podobać się sobie! Nikt nie chce być kochany za wygląd. To kwestia czasu, pewnych sytuacji czy życiowych nieszczęść, które mogą na naszą fizyczność wpłynąć. Nie będziemy wiecznie piękni i młodzi i należy się z tym pogodzić. Oczywiście wygląd można zmienić. Dzisiaj to nie problem, jednak charakteru, postępowania i serca nie zmienimy.
Nie rozumiem co to za uciecha kochać kogoś za wygląd. Szczególnie, jeśli okazuje się być osobą próżną, płytką czy mało inteligentną.
Głupoty, jakie dzisiaj przeczytałam doprowadzają mnie do szału. Potem się ludzie dziwią, że dzięki tego typu tekstom czy to w Internecie czy w magazynach, szczególnie młodzież kieruje się tylko wyglądem fizycznym przy wyborze partnera. Potem przychodzi ogromne zdziwienie, bo osoba, którą wybraliśmy, okazuje się niestety zupełnie kimś innym. Mija zauroczenie, fascynacja wyglądem, zaczynamy patrzeć na charakter, bo w końcu planujemy z taką osobą żyć i bum! Wszystko się sypie, pora się otrząsnąć...
Swoimi powyższymi słowami nie chciałam oczywiście nikogo urazić. Bycie pięknym, atrakcyjnym, to nic złego. Świetnie jeżeli idzie to w parze z dobrocią, inteligencją, empatią, pracowitością itd. Chciałam tylko dać niektórym do zrozumienia, że to nie wygląd fizyczny jest najważniejszy. Zresztą przekonacie się o tym prędzej, czy później :) Dobrej nocy!