Cześć! :) Tym razem prezentuję Wam nowy zestaw. Pierwsze skrzypce gra w nim lekka bomberka, którą postanowiłam połączyć z jasnym, ciepłym półgolfem i dodatkami - elegancką, nowoczesną torebką oraz botkami, które pożyczyłam od mamy. Poza tym, postawiłam na dżinsy typu "mom". Mam nadzieję, że podoba Wam się to połączenie casual'owego stylu z bardziej kobiecymi elementami. Życzę dobrej i spokojnej nocy oraz udanego weekend'u! :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Terranova. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Terranova. Pokaż wszystkie posty
10 stycznia 2022
♥ OOTD: Modern khaki.
25 maja 2020
♥ OOTD: Sweater weather.
Hej! :) Tym razem przychodzę do Was z nowym zestawem. Ciepłym i wygodnym, a więc idealnym na aktualnie panującą pogodę, która zresztą szybko nie ulegnie poprawie. Dodam, że wszystkie elementy tego ubioru są Wam już znane, ale nie w takim połączeniu. Ten słoneczny sweter mogliście zobaczyć w zimowym zestawieniu - tutaj. Natomiast spodnie w równie wiosennym klimacie, jak powyżej - tutaj. Mam nadzieję, że podoba Wam się moja dzisiejsza propozycja. Życzę dobrej i spokojnej nocy oraz udanego tygodnia! :)
21 czerwca 2019
♥ OOTD: One shirt two ways. / Military skirt vs. mom jeans.
Dobry wieczór! :) Dzisiaj mam dla Was dwa zestawy, w których głównym wspólnym elementem jest koszula z motywem zwierzęcym. Oprócz niej, oczywiście powtarzają się również dodatki. Poza tym, pojawia się tutaj spódnica z drugiej ręki, którą pokazałam Wam całkiem niedawno na blogu. Obiecałam przy tym, że wkrótce przedstawię ją na sobie i słowa dotrzymuję. Dodam, że mom jeans, też mają dzisiaj swoją premierę. Dajcie znać, która opcja przypadła Wam bardziej do gustu. Życzę dobrej i spokojnej nocy oraz udanego weekend'u! :)
27 kwietnia 2019
♥ New in: paper bag pants & mom jeans.
spodnie, dżinsy / pants, jeans - Terranova |
Hej! :) Tym razem przychodzę do Was z kilkoma nowościami w postaci spodni. Model w kratę wykorzystałam już w ostatnio opublikowanym zestawie. To tzw. paper bag, charakteryzujące się wysokim stanem, lekkim marszczeniem w talii i materiałowym paskiem. Jeśli chodzi o dżinsy, to również jeden z najmodniejszych fasonów w tym sezonie. Mowa o mom jeans, czyli niezbyt ładnym, bo niedopasowanym, wręcz deformującym sylwetkę kroju. Mimo to, ma on też swoje zalety - jest wygodny i przywołuje na myśl lata 90. Nie wiem, jak Wy, ale ja w tym momencie mam przed oczami urywki z serialu 'Beverly Hills 90210'. Dodam, że ten model, podobnie, jak pierwszy, również wyróżnia się wysokim stanem. Co myślicie o tego typu spodniach? Koniecznie dajcie znać. Życzę Wam dobrej i spokojnej nocy oraz udanego weekend'u! :)
25 stycznia 2015
♥ OOTD: Hey! You made my day!
"Istnieją takie osoby, na których widok zawsze się uśmiechasz"
W dzisiejszej stylizacji ponownie zostaje przy ciemnym okryciu wierzchnim. Tym razem wybrałam cienki, krótki płaszcz o melanżowej fakturze i rękawach z ekoskóry. Mojej mamie tak się spodobał, że również postanowiła zakupić taki sam model. Myślę jednak, że zdecydowanie bardziej nadaję się on na jesień czy początek wiosny. W zimie polecam go tylko jako "przejściówkę". Osobiście nie zmarzłam w nim tylko dlatego, że założyłam bardzo gruby sweter oraz koszulkę z długim rękawem. Kolejnymi, czarnymi elementami dzisiejszego stroju są: cekinowy beret oraz skórzane botki, z którymi w tym roku polubiłam się najbardziej, jeśli chodzi o obuwie. Ponadto, postawiłam na ciemne dżinsy, a dla rozjaśnienia stylizacji - komin i rękawiczki w kolorze ecru. Natomiast, żeby nie było zbyt nudno, dobrałam czerwoną, rzucającą się dzięki swojej barwie, torebkę. Paznokcie oraz usta również postanowiłam pomalować w tym kolorze. Mam nadzieję, że podoba Wam się mój dzisiejszy wybór. Dobrej nocy! :)
14 lutego 2013
12 lutego 2013
♥ Crazy, funny and...embarrassing trip to Cracow.
W ostatni weekend lutego miałam przyjemność wybrać się do Krakowa. Było to koniecznością ze względu na to, że studiuję na jednym z tamtejszych uniwersytetów. Konkretnie uczę się w zamiejscowym ośrodku w swoim mieście, ale niektóre zajęcia (nie)stety muszą być zrealizowane w macierzystej uczelni. Tak więc wyruszyłam w sobotę rano rezygnując jednocześnie z zajęć, które tego dnia odbywały się na miejscu. Wybrałam tak, ponieważ chciałam spędzić czas z kuzynką, która na stałe mieszka w Krakowie, pójść na zakupy oraz spokojnie wyspać się na kolejny dzień zamiast wyruszać w niedzielę o szóstej rano...
Moja podróż minęła bardzo szybko i spokojnie przy ulubionej muzyce płynącej z mp3. Nie zdążyłam nawet przeczytać magazynu specjalnie zakupionego w celu umilenia sobie wycieczki. Kiedy autobus zatrzymał się na dworcu poszłam za radą obeznanej dobrej duszy, która powiedziała mi kilka dni wcześniej "po prostu idź za wszystkimi". Dodam, że wybrałam się do Krakowa niestety sama, a orientacja w terenie nie jest moją dobrą stroną, szczególnie w tak dużym mieście... Wcześniej bywałam tam raz na rok i moim celem była tylko i wyłącznie Galeria Krakowska, a potem z powrotem dom... W każdym bądź razie zrobiłam tak, jak mi poradzono, czyli poszłam za większością. Chociaż tutaj nie czułam się jakoś niepewnie, ponieważ kojarzyłam jak dotrzeć z dworca do galerii. I dotarłam! Uwinęłam się w niej dość szybko. Kupiłam śliczną spódnicę mini w kształcie trapezu równoramiennego, z dwoma kieszonkami, w różowym kolorze marki Reserved. Oczywiście na wyprzedaży, dokładnie za 29,99 zł. I tutaj pojawił się pierwszy sprawdzian. Pani przy kasie zapytała mnie: "Można zbliżeniowo?". Niewiele myśląc odruchowo odpowiedziałam: "Tak, tak". Nie wiedząc w ogóle czy mam taką opcję... Ale udało się! Ufff... Potem przyszedł czas na kolejny test. Tym razem w H&M, gdzie znalazłam piękne, srebrne sandałki glitter za jedyne 30 zł! Tutaj również płaciłam kartą, ale starym sposobem. Problem pojawił się przy wbijaniu kodu pin. Pomyliłam się, a próbując drugi raz wyskoczyła odmowa... Wiadomo, dla każdego człowieka jest to sytuacja wstydliwa, ale okazało się po prostu, że musiałam wpisać pin ponownie i wszystko było już dobrze! Po chwili dołączyła do mnie moja kochana kuzynka, z którą jeszcze poszperałyśmy po sklepach, potem wybrałyśmy się do drugiej galerii, następnie coś zjeść, aż w końcu wylądowałyśmy w przytulnym mieszkaniu.
Niedziela była niestety gorsza i bardziej zwariowana... Rano na przystanek autobusowy odprowadziła mnie ciocia. Miałam wysiąść pod Uniwersytetem Rolniczym, a wysiadłam sobie na przystanku o takiej nazwie... Czyli czekała mnie jeszcze polowa drogi... Pomijam to, że kupując bilet w automacie autobusowym ze stresu nie widziałam gdzie mam wrzucić pieniądze... Oczywiście dalsze sytuacje miały zagrania stereotypowej blondynki. Co z tego, że nauczyłam się obsługi automatu (zresztą banalnego jak się okazało), skoro nie skasowałam biletu. Myślałam, że jest jak w moim mieście, czyli jest wybita godzina zakupu i ważności, więc nie trzeba go kasować. Szczęście w nieszczęściu, że nie miałam "przyjemności" spotkać kontrolerów...
Dotrzeć na uczelnię pomogły mi dwie starsze, bardzo uprzejme panie. I tutaj znowu gafa. Kupiłam kolejny bilet, który tym razem skasowałam, ale jak się okazało był to niepotrzebny wydatek, bo poprzedni, nawet nieskasowany był nadal ważny... Ale w końcu dotarłam na miejsce! Zadzwoniłam więc do przyjaciółki, żeby dowiedzieć się w jakiej sali mamy zajęcia, a tu niespodzianka! W telefonie usłyszałam pytanie: "Nie czytałaś maila? Mamy przeniesione zajęcia do drugiego budynku uczelni". Myślałam, że oszaleję!!! Na szczęście mamy na roku świetna starościnę, która pokierowała mnie na tramwaj pod właściwą uczelnię, a konkretniej zrobiła to starsza pani, która wcześniej poprosiła mnie o odczytanie jej kursu. Były to tylko trzy przystanki, a blondynkę naszło pytanie: "Jak się kupuje bilet w tramwaju?". Na szczęście tak samo jak w autobusie! W końcu dotarłam do celu! Mimo wielu przeszkód spóźniłam się tylko dziesięć minut. Po wykładach wybrałam się ponownie do Galerii Krakowskiej, ponieważ skończyłam zajęcia dużo wcześniej. W Bershce udało mi się kupić letnią sukienkę w kolorze ecru za 34,99 zł, a w Terranovie jegginsy za 19,99 zł. Obyło się bez szaleństwa zakupowego. Zdobyłam rzeczy w świetnej cenie, z czego jedną akurat potrzebowałam. W najbliższym czasie postaram się przygotować post z tymi zdobyczami :)
Podsumowując powyższą historię, mogę powiedzieć tyle, że niektóre chwile były dla mnie naprawdę straszne, a niekiedy po prostu żenujące. Teraz mam z tego ubaw, ale wcześniej nie było mi do śmiechu ;)
Mam nadzieję, że taka sytuacja się już nie powtórzy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)