25 marca 2015

♥ OOTD: Colours of life.


"Słowami można zastąpić zapach i dotyk.
Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi.
Zapach można tak opisać, że nabierze smaku i kolorów."

Janusz Leon Wiśniewski



Przyszła wiosna, więc czas na kolory! W dzisiejszych zdjęciach szczególnie widoczne jest to w tle. Jeśli chodzi o samą stylizację, postawiłam na dżins - koszulę, spodnie oraz torebkę, która jest jednym z moich pierwszych projektów. Jednak, żeby nie było zbyt ciemno i nudno, dobrała kurtkę w kolorze jasnego różu, błękitne kolczyki oraz duży błyszczący naszyjnik. Ponadto, wybrałam czarne skórzane botki na obcasie oraz cienki, czarny pasek. Mam nadzieję, że moja propozycja przypadła Wam do gustu. Miłego wieczoru! :)

20 marca 2015

♥ OOTD: Rich heart.


"Bo­gac­twem człowieka są: uśmiech, przy­jaz­ny gest, po­god­ne słowo."

Phil Bosmans


Główną rolę w dzisiejszej stylizacji pełni czarno-złota spódnica o barokowym wzorze. Dostałam ją kilka lat temu od koleżanki mamy. Świetnie się nosi, ponieważ materiał jest rozciągliwy, co pozwala na swobodne oraz wygodne poruszanie się. Zakładam ją powyżej bioder, co sprawia, że moje nogi są optycznie wydłużone i wyszczuplone. Górę wkładam zawsze do środka spódnicy, w przeciwnym razie nie osiągnęłabym zamierzonego rezultatu. Do tej spódniczki najczęściej wybieram czarną, gładką górę, lecz tym razem ze względu na nawiązanie do barokowego bogactwa, postawiłam na sweterek z bufkami, który zdobiony jest złotą nitką. Natomiast postanowiłam nie przesadzać z biżuterią, dlatego też wybrałam jeden element - delikatną, pozłacaną bransoletkę z drobnym sercem. Oprócz tego, dobrałam czarne, kryjące rajstopy i skórzane botki na obcasie, które dodatkowo dodają mi kilka centymetrów. Jako okrycie wierzchnie, wybrałam czarny, krótki płaszcz. Poza tym, beżową, pojemną torebkę oraz jasny, ciepły szal.

08 marca 2015

♥ OOTD: Little black lace dress.


"W małej czarnej nie sposób wyglądać zbyt skromnie ani zbyt elegancko."

Karl Lagerfeld


W dzisiejszym zestawie pierwsze skrzypce gra mała czarna koronkowa, która jest ostatnio moją ulubioną sukienką. Często ubieram ją do pracy, ponieważ czuję się w niej bardzo komfortowo, elegancko i kobieco. Głównie zakładam do niej poniższy komplet biżuterii, czyli wyraziste kolczyki i bardzo duży, gruby naszyjnik. Dodatkowo delikatny pierścionek, z którym jak wiecie bardzo rzadko się rozstaję... Ponadto, pod kolor sukienki dobrałam dzisiaj pojemną torebkę, buty na szpilce z ozdobnymi zipami oraz obowiązkowo kryjące rajstopy. Jako okrycie wierzchnie wybrałam ciepły płaszcz w kolorze fuksji oraz jasny komin. Natomiast by w pełni pozostać przy eleganckim, kobiecym klimacie, włosy upięłam w koka, a grzywkę podkręciłam na lokówce. Poza tym, w makijażu postawiłam na czerwień na ustach. Mam nadzieję, że moja dzisiejsza stylizacja przypadła Wam do gustu. Dobrej nocy! :)

03 marca 2015

♥ OOTD: Grey's theory.


"Żywię przekonanie, że by osiągnąć sukces w jakieś dziedzinie,
trzeba stać się w niej mistrzem, poznać ją na wylot,
każdy najmniejszy szczegół."

E.L. James - "Pięćdziesiąt twarzy Greya"


W dzisiejszej stylizacji postawiłam głównie na odcienie szarości, odrobinę czerni oraz róż. Poniżej przedstawiony, włochaty sweterek, który kupiłam całkiem niedawno w sh mogliście zobaczyć już w poprzednim poście: klik. Tym razem połączyłam go z czarną, rozkloszowaną mini spódniczką oraz kryjącymi rajstopami w tym samym kolorze. Do tego dobrałam cieniowane, skórzane botki, które pożyczyłam od mamy :) Jako okrycie wierzchnie wybrałam płaszczyk, który ma naprawdę wiele lat. Nie chodzę w nim zbyt często, ale też nie potrafię się go pozbyć. Niestety pogoda nie dopisuje, jest wręcz denerwująca, ponieważ raz sypie śnieg, a za chwilkę wychodzi piękne słońce. W związku z tymi wahaniami, nie mogło zabraknąć tutaj ciepłych akcesoriów zimowych. Uwagę głównie przyciąga, wełniana czapka, ciekawie zdobiona, którą dorwałam podczas zimowych wyprzedaży za niecałe 15 zł. Moja mama śmieje się, że wygląda jak dżokejka i nadaje się na jazdę konną. Szanuję zdanie innych, ale i tak zawsze wybieram to, co mnie odpowiada. Wracając jednak do stylizacji, do czapy, kolorystycznie dobrałam rękawiczki, również wełniane oraz komin, który podobnie jak buty, wygrzebałam z szafy mamy ;) Ze względu na bogate zdobienie nakrycia głowy, wybrałam drobną biżuterię w postaci niewielkich kolczyków oraz pierścionka. Dla własnej wygody, postawiłam na małą torebkę w kolorze grafitowym. Mam nadzieję, że dzisiejszy zestaw przypadł Wam do gustu. Miłego wieczoru! :)

25 lutego 2015

♥ Project: 'Bitch please, I'm a fireman!'



"Gwiazdą" dzisiejszego postu jest zapomniany projekt, którego zdjęcia znalazłam kilka dni temu podczas buszowania w folderze ze swoimi pomysłami. Byłam przekonana, że nie wykonałam zdjęć poniższej koszulki, a tu proszę, jednak jest! 

21 lutego 2015

♥ OOTD: You're never fully dressed without a smile!


'Don't sink the boat when you lose hope
I keep you alive
But baby you're never fully dressed without a smile...'

Sia -  'You're never fully dressed without a smile'



Witam po krótkiej przerwie :) Nadarzył się wolny weekend, a w prezencie piękna, słoneczna pogoda, więc w rezultacie powstał dzisiejszy materiał zdjęciowy na nowy post z kolejną już stylizacją. Tym razem postawiłam na odcienie beżu i brązu, burgund, jasny róż oraz złoto w postaci sztucznej biżuterii. Upolowany ostatnio w sh, włochaty sweterek o kilka rozmiarów za duży, jest ostatnio moim ulubieńcem. Dobrałam do niego rurki w kolorze wina i muszę przyznać, że spodobało mi się to połączenie kolorystyczne. Na wierzch zarzuciłam pelerynę, w podobnym odcieniu dopasowałam torebkę, a botki wybrałam w kolorze kamelowym. Chodzi się w nich niczym w drewniakach, a jeden fałszywy ruch może sprawić, że skręcimy kostkę, ale cóż, lubię je! Jak wspomniałam na początku, pogoda była cudowna, jednak nie obyło się bez komplikacji! Wiejący wiatr sprawiał, że moje włosy stały się kompletnie nieposłuszne i latały na wszystkie strony, a słońce świeciło pięknie, ale tak mocno, że mrużyłam oczy prawie za każdym razem, kiedy robiono mi zdjęcie. Dlatego też do portretu uginałam nogi w kolanach, żebym nie wyjść z zamkniętymi czy płaczącymi oczami. Na dodatek mój "fotograf" wyższy o półtorej głowy zostawił mi swój cień na pamiątkę na niemalże każdym zdjęciu, ale i tak bardzo się cieszę się z tego dnia, rezultatu i powrotu tutaj :) Dobrej nocy!

14 lutego 2015

♥ Valentines in my eyes.


"Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz.
One przyjdą same".

Phil Bosmans


Walentynki to czas, który dzieli ludzi na tych, którzy je uwielbiają i na tych, którzy wręcz ich nienawidzą. Osobiście jestem zwolenniczką obchodzenia tego święta. Już wyjaśniam dlaczego. Uwielbiam te wszystkie, lekko kiczowate witryny sklepowe, na których przeważa masa czerwonych serduszek. Nadaje to świetnego, magicznego klimatu. Natomiast gdy widzę zakochane pary mocno się obejmujące oraz głęboko patrzące sobie w oczy, przywraca mi to wiarę w ludzi, wiarę w to, że jeszcze wszystko można naprawić, że na tym świecie istnieje ktoś, na kim można polegać, dzięki komu się uśmiechamy i po prostu chcemy każdego dnia budzić się i po prostu żyć. Jednak jestem zdania, że nie może być to jednorazowe. Walentynki powinniśmy obchodzić cały rok. Codziennie należy udowadniać drugiej osobie, że jest dla nas bardzo ważna. I absolutnie nie chodzi tutaj o prezenty, bo to tylko rzeczy, nabyte, materialne. Wystarczy podejść, uśmiechnąć się, mocno przytulić, pocałować, a także dużo rozmawiać. Niby niewielkie gesty, a mają ogromne znaczenie. Prawidłowa komunikacja w związku jest najważniejsza. Nie można dopuścić do tego, aby wkradła się nam monotonia, która z czasem wszystko niszczy. Naprawdę nie potrzeba tutaj masy pieniędzy, aby zorganizować coś oryginalnego. Po prostu ważne jest bycie przy sobie, spędzanie razem czasu. Często to, co nas łączy, to po prostu wspólna pasja, która pozwala nam razem się realizować. Jeśli jednak jesteśmy fanami absolutnie czegoś innego niż partner/ka, to uważam że od czasu do czasu byłoby miło, gdybyśmy poświęcili siebie i swój cenny czas na to, co druga osoba lubi najbardziej. Uwierzcie, że to naprawdę miłe. Może akurat okaże się, że to również pasja dla Ciebie?

Chcecie wiedzieć jak najchętniej spędziłabym jutrzejsze święto? Proszę bardzo :)

Nie jestem bardzo wymagająca w stosunku do drugiej osoby, jeśli chodzi o Walentynki, ale za to wymagam wiele od siebie. (Moim jedynym "żądaniem" jest po prostu bycie kochaną i to w zupełności mi wystarczy.) Lubię być dobrze zorganizowana, pomysłowa, uwielbiam spędzać czas z ludźmi, kocham rozrywkę, a poza tym jestem dumna jak paw! Nie będę oryginalna na początku, a więc jak większość zaczęłabym od pysznej kolacji. Chociaż przyznam, że byłabym bardzo uradowana, gdyby to dla mnie przygotowano kolację lub wykonano ją wspólnie. Mogłaby nawet ulec przypaleniu, wybaczyłabym, bo w końcu liczy się gest! Na pewno byłoby z tego mnóstwo frajdy i zabawy, a niczego nie uwielbiam tak, jak śmiechu. W drugiej kolejności postawiłabym na dobrą, humorzastą komedię, ale raczej nie romantyczną. Ewentualnie zaszalałabym z dobrym horrorem lub skusiłabym się na pojedynek przy grze telewizyjnej. Oj, jak ja za tym tęsknię! Następnie, bardzo chętnie wybrałabym się na gokarty, żeby trochę zaszaleć, a na samym końcu koniecznie na imprezę. I nie, nie ze znajomymi. Tylko we dwoje :)

A jaki jest Twój pomysł na Walentynki?

Życzę bardzo udanego dnia! :)

02 lutego 2015

♥ OOTD: Only with you winter is warm...


"Miłość jest wte­dy, kiedy chcesz z kimś prze­żywać wszys­tkie czte­ry po­ry ro­ku.
Kiedy chcesz z kimś uciekać przed wiosenną burzą pod osy­pane kwieciem bzy,
a la­tem zbierać z tym kimś ja­gody... i pływać w rze­ce.
Je­sienią ro­bić ra­zem po­widła i uszczel­niać ok­na przed wiat­rem.
Zimą - po­magać przet­rwać ka­tar i długie wie­czo­ry,
a jak już będzie zim­no, roz­pa­lać ra­zem w piecu."

Janusz Leon Wiśniewski


25 stycznia 2015

♥ OOTD: Hey! You made my day!


"Istnieją takie osoby, na których widok zawsze się uśmiechasz"


W dzisiejszej stylizacji ponownie zostaje przy ciemnym okryciu wierzchnim. Tym razem wybrałam cienki, krótki płaszcz o melanżowej fakturze i rękawach z ekoskóry. Mojej mamie tak się spodobał, że również postanowiła zakupić taki sam model. Myślę jednak, że zdecydowanie bardziej nadaję się on na jesień czy początek wiosny. W zimie polecam go tylko jako "przejściówkę". Osobiście nie zmarzłam w nim tylko dlatego, że założyłam bardzo gruby sweter oraz koszulkę z długim rękawem. Kolejnymi, czarnymi elementami dzisiejszego stroju są: cekinowy beret oraz skórzane botki, z którymi w tym roku polubiłam się najbardziej, jeśli chodzi o obuwie. Ponadto, postawiłam na ciemne dżinsy, a dla rozjaśnienia stylizacji - komin i rękawiczki w kolorze ecru. Natomiast, żeby nie było zbyt nudno, dobrałam czerwoną, rzucającą się dzięki swojej barwie, torebkę. Paznokcie oraz usta również postanowiłam pomalować w tym kolorze. Mam nadzieję, że podoba Wam się mój dzisiejszy wybór. Dobrej nocy! :)

24 stycznia 2015

♥ DIY: Decorate your boring sweater with pearls.



Na dobranoc przygotowałam dla Was bardzo proste oraz szybkie w wykonaniu DIY. Tym razem obiektem mojego zainteresowania był gładki sweterek kupiony w sh. Wpadłam na pomysł, aby naszyć na nim koraliki, które stworzą coś w rodzaju kołnierzyka. Ponadto, minimalistycznie ozdobiłam rękawki. Przeróbka bardzo łatwa, więc myślę, że każdy spokojnie może coś takiego zrobić. Więc jeśli znudził Ci się jakiś sweterek, który siedzi głęboko zakopany na dnie Twojej szafy, to weź się do roboty i tchnij w niego nowe życie! ;) Dobrej nocy! :)

20 stycznia 2015

♥ OOTD: I'm here to be 'awesome'!


"Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem,
ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem."

Gabriel García Márquez


W dzisiejszej stylizacji postawiłam głównie na czerń i odcienie szarości. Najbardziej zależało mi na tym, aby przedstawić Wam mój najnowszy zakup, jaką jest bluza z zabawnym nadrukiem z najnowszej kolekcji firmy New Yorker. Do tej ciepłej i wygodnej góry dobrałam koronkową mini spódniczkę (dorwaną podczas wyprzedaży) tej samej marki. Identyczny model, lecz w kolorze ecru możecie zobaczyć w jednym z moich poprzednich postów: klik. Wracając jednak do dzisiejszej stylizacji, jako okrycie wierzchnie wybrałam narzutkę, którą sprezentowałam mamie. Aż żałuję, że sama sobie takiej nie kupiłam. Uwielbiam ją pożyczać, mimo iż jest na mnie nieco za duża. Ten problem rozwiązuję za pomocą paska. W tym wypadku padło na uroczy, szeroki pasek z kokardą kupiony za kilka złotych w sh. Kolejną rzeczą, którą wygrzebałam z szafy mamy jest pojemna torba, która idealnie zgrała się pod względem kolorystycznym z całą resztą mojego stroju. Ponadto, pożyczyłam sobie jeszcze cienki, lecz ciepły i miękki w dotyku komin. Poza tym, w tak zimny dzień, nie mogłam zapomnieć o mojej ulubionej czapce zimowej, która idealnie sprawdza się podczas niskich temperatur. Dodatkowo wybrałam cienkie, lecz ciepłe ze względu na domieszkę wełny, urocze rękawiczki również z motywem kokardy. Natomiast jeśli chodzi o biżuterię, to nie licząc grubego naszyjnika pasującego stylistycznie do bluzy, postawiłam na drobne, delikatne kolczyki oraz pierścionek. Oprócz tego, obowiązkowo wybrałam czarne, grube, kryjące rajstopy oraz wysokie, skórzane botki dorwane w outlecie, co pozwoliło mi zaoszczędzić ponad 150 zł. Mam nadzieję, że mój dzisiejszy wybór, pomimo scenerii wśród blokowisk Wam się spodobał. Życzę dobrej nocy :)

14 stycznia 2015

♥ OOTD: Take my hand and let's walk together.


"Is­tnieje tyl­ko jed­na dro­ga do in­nych ludzi - dro­ga serca."

Phil Bosmans


Dzisiejsza stylizacja to powrót do elegancji i kobiecości, występującej w postaci skórzanych kozaków na obcasie, dopasowanego płaszcza w kolorze kamelowym, filcowego kapelusza oraz pojemnej torby. Tym razem, w powyżej wymienionych elementach garderoby postawiłam na odcienie brązu. Całość rozjaśniłam akcesoriami zimowymi w kolorze ecru. Ponadto, dobrałam tutaj zwężane dżinsy z wysokim stanem, które uwielbiam oraz pozłacane kolczyki. Mam nadzieję, że podoba Wam się moja propozycja. Dobrej nocy! :)

10 stycznia 2015

♥ OOTD: Different.


 "Bądź sobą. Każdy inny jest już zajęty"

Oscar Wilde


Witam ponownie po kolejnej długiej nieobecności. Niestety brak czasu spowodowany nawałem pracy w grudniu dał się we znaki... Lecz już wróciłam i postaram się o systematyczność. Dzisiejsza stylizacja jest odskocznią od eleganckiego, kobiecego stylu, którego głównie się trzymam. Rzadko można mnie spotkać w sportowym wydaniu. Przyznam jednak, że czuję się w tej wersji całkiem dobrze, komfortowo, szczególnie mam tutaj na myśli bardzo wygodne obuwie. Natomiast, jak widać, nie zrezygnowałam z pastelowych, cukierkowych kolorów. Na dres jednak nie dam się namówić, dlatego też pojawiły się tutaj dżinsy z wysokim stanem, które uwielbiam, mimo że farbują nieziemsko... Dobrałam do nich bluzę w pepitkę, różową kurtkę upolowaną w sh (która wbrew pozorom jest bardzo ciepła), wygodne (jak już wspomniałam wcześniej), ocieplane trapery, sportową torbę oraz czapkę i komin wraz z rękawiczkami. Zdjęcie niestety ponownie nie wyszły nam najlepiej, ze względu na tło, jak i jakość, ale mam nadzieję, że zestaw przypadł Wam do gustu. Dobrej nocy! :)

15 grudnia 2014

♥ OOTD: Imperfect.


"Nie is­tnieje coś ta­kiego jak dos­ko­nałość.
Świat nie jest dos­ko­nały. I dla­tego jest piękny."

Hiromu Arakawa


Bardzo długo nie publikowałam żadnej stylizacji, tak więc nadrabiam to zaniedbanie dzisiaj. Zdjęcia nie wyszły nam niestety najlepiej, ale mam nadzieję, że pomimo tego, cieszycie się, że w końcu tutaj jestem. Wracając jednak do zestawu, na chłodny wieczór wybrałam bardzo ciepły, wygodny sweter, który ostatnio jest moim numerem jeden. Podobnie jak poniższa kurtka, którą całkiem niedawno udało mi się upolować na wyprzedaży. Wbrew pozorom, jest dość ciepła, więc idealnie nadaje się na aktualne temperatury, które wciąż nas zaskakują. Cukierkowe odcienie różu przełamałam czernią w postaci spódniczki mini, zabawnej futrzanej czapy, botków oraz kryjących rajstop. Ponadto, postawiłam na akcesoria zimowe w kolorze ecru, a że mam dość wielkich toreb, tym razem wybrałam małą szarą. Oczywiście nie obyło się też bez wyrazistej biżuterii, czyli naszyjnika i kolczyków. Mam nadzieję, że zestaw przypadł Wam do gustu. Dobrej nocy! :)

02 grudnia 2014

♥ Your life in your hands...



"Twoje życie jest w Twoich rękach.
Bez względu na to, kim jesteś i co się wydarzyło w Twoim życiu,
możesz zacząć świadomie wybierać swoje myśli i tym samym zmienić życie.
Nie ma czegoś takiego jak beznadziejna sytuacja.
Każda okoliczność Twojego życia może się zmienić!"

Rhonda Byrne - "Sekret"



Witam po bardzo długiej przerwie :) Cieszę się, że w końcu wróciłam! Potrzebowałam trochę odpoczynku, głównie ze względu na sprawy osobiste. Nie za bardzo lubię pisać o sobie aż tak szczegółowo, jak zamierzam zrobić to dzisiaj. Wierzę jednak, że po opublikowaniu tej noty, każdy kto ją przeczyta, zatrzyma się na chwilę, pomyśli o sobie, bliskich i zastanowi się co dalej... Może akurat komuś w ten sposób pomogę, bo właśnie tego pragnę dzisiaj najbardziej.

Zacznę może od początku. Kiedy miałam sześć lat, okazało się, że choruję na tarczycę. Nic strasznego, wielu ludzi cierpi na nadczynność czy niedoczynność tego gruczołu. Jednak choroba ta jest trochę uciążliwa. Leczenie się przez około osiem lat bywało niekiedy męczące. Przyjmowanie tabletek jak witamin, częste badania krwi, USG, dwie wizyty w ciągu roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, opuszczanie lekcji, kiedy tak bardzo jako dziecko nie chciało się tego robić, brak kontaktu z koleżankami przez ten jeden dzień w półroczu, czekanie kilka godzin na korytarzu na swoją kolej, dojazd -  zapewniam, to nic miłego. Było, minęło. Przynajmniej tak mi się wydawało... Mijały lata, leki odstawiono na czas dojrzewania, a potem? Potem to zaniedbałam. Zawsze znajdowałam wytłumaczenie, że na to czasu nie mam. Owszem, na badania krwi chodziłam regularnie - dwa razy w roku. (Na tym punkcie akurat jestem przewrażliwiona i o to staram się dbać. ) Jednak te wyniki zawsze miałam świetne, w związku z tym stwierdziłam, że nie ma potrzeby tułać się po endokrynologach, bo po co, skoro TSH jest w końcu w normie. I tak przez kilka lat... W końcu rodzina zaczęła mnie męczyć, że niby moja szyja jest gruba, a wole bardzo widoczne. W związku z tym wybrałam się na USG. Było to prawie rok temu. Usłyszałam, że mam guzki - dość sporo, jednak leczenia nie należy podejmować, tylko obserwować tarczycę. Pomyślałam "okay, nic strasznego, pójdę na kolejne USG za pół roku". I tu popełniłam wielki błąd, poszłam na wizytę bez konsultacji u endokrynologa i posłuchałam pana radiologa, który wykonał mi badanie. Po kilku miesiącach umówiłam się na kolejne USG, ale już w innej przychodni. I tutaj się przeraziłam. Dowiedziałam się, że jak na swój wiek mam zdecydowanie za dużo guzków, a moja tarczyca wygląda jak u siedemdziesięciolatki. Potem usłyszałam o propozycji operacji. Pomyślałam "że co proszę? Ja i operacja? Osoba, która była fanką wychowania fizycznego, jeździła na zawody, młoda, której praktycznie nigdy nic nie bolało, nigdy nic sobie nie złamała, ma teraz poddać się operacji, a potem przez minimum miesiąc nie wysilać się fizycznie? To chyba żart! Nie będę bezczynnie siedzieć przecież w domu! Nie zrezygnuję z pracy!" Przyszła panika, płacz, zastanawianie się któremu lekarzowi wierzyć, co dalej, czy wszystko będzie dobrze... Te myśli chodziły za mną, aż do uzyskania wyników biopsji. Okazało się, że moje wyniki badań krwi są świetne, podobnie jak te z biopsji. Niewiele rozumiałam z tego medycznego żargonu zapisanego na mojej kartce. Lekarka wytłumaczyła mi, że według badań nie mam żadnych komórek rakowych! Jednak na 100% nikt nie może mi tego zagwarantować, ponieważ lekarz nie jest w stanie sprawdzić każdego guzka podczas biopsji. Teraz przyszło mi czekać pół roku do kolejnego badania USG i jeżeli nic się nie zmieni, poddam się operacji, żeby w przyszłości nie mieć żadnych problemów związanych z tą chorobą, a tym bardziej, żeby nie miały ich moje dzieciaki. Choroba tarczycy jest niestety zagrożeniem dla płodu, dlatego tym bardziej zachęcam wszystkie kobiety, które cierpiały na nadczynność czy niedoczynność, aby przed planowaniem ciąży, zbadały się wcześniej w tym kierunku. Jeśli natomiast czekasz na operację tarczycy, nie masz się czego bać. To powszechny zabieg, przy którym bardzo rzadko dochodzi do komplikacji. Lepiej się na niego zdecydować niż z tym żyć.

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, a tym bardziej, że moja historia Was nie urzekła i nie wzruszyła ;) Kompletnie nie o to mi chodziło. Moim celem było otworzenie oczu tym, którzy zaniedbują swoje zdrowie. Ja bardzo żałuję, że nie opamiętałam się wcześniej. Jednak cieszę się, że w końcu to zrobiłam. Dlatego też, proszę i Was, badajcie się. Wykonujcie badania krwi dwa razy w roku. Jeśli coś Was niepokoi, nie pasuje, wygląda podejrzanie, sprawdźcie to! Jeśli chorowaliście na jakąś chorobę i wydaje Wam się już wszystko jest w porządku, kontrolujcie to! Myślisz, że choroba Ciebie właśnie nie dotyczy, bo jesteś wysportowana/y, silna/y fizycznie? Możesz się mylić! Zbliżają się Mikołajki. W ramach prezentu wyślij bliską Ci osobę na badanie profilaktyczne. Przecież nie mając zdrowia, nie będziemy mieli nic... Od tego się zaczyna. Zdrowie jest najważniejsze! Tak więc, Twoje życie w Twoich rękach... Pamiętaj.