15 grudnia 2014

♥ OOTD: Imperfect.


"Nie is­tnieje coś ta­kiego jak dos­ko­nałość.
Świat nie jest dos­ko­nały. I dla­tego jest piękny."

Hiromu Arakawa


Bardzo długo nie publikowałam żadnej stylizacji, tak więc nadrabiam to zaniedbanie dzisiaj. Zdjęcia nie wyszły nam niestety najlepiej, ale mam nadzieję, że pomimo tego, cieszycie się, że w końcu tutaj jestem. Wracając jednak do zestawu, na chłodny wieczór wybrałam bardzo ciepły, wygodny sweter, który ostatnio jest moim numerem jeden. Podobnie jak poniższa kurtka, którą całkiem niedawno udało mi się upolować na wyprzedaży. Wbrew pozorom, jest dość ciepła, więc idealnie nadaje się na aktualne temperatury, które wciąż nas zaskakują. Cukierkowe odcienie różu przełamałam czernią w postaci spódniczki mini, zabawnej futrzanej czapy, botków oraz kryjących rajstop. Ponadto, postawiłam na akcesoria zimowe w kolorze ecru, a że mam dość wielkich toreb, tym razem wybrałam małą szarą. Oczywiście nie obyło się też bez wyrazistej biżuterii, czyli naszyjnika i kolczyków. Mam nadzieję, że zestaw przypadł Wam do gustu. Dobrej nocy! :)

02 grudnia 2014

♥ Your life in your hands...



"Twoje życie jest w Twoich rękach.
Bez względu na to, kim jesteś i co się wydarzyło w Twoim życiu,
możesz zacząć świadomie wybierać swoje myśli i tym samym zmienić życie.
Nie ma czegoś takiego jak beznadziejna sytuacja.
Każda okoliczność Twojego życia może się zmienić!"

Rhonda Byrne - "Sekret"



Witam po bardzo długiej przerwie :) Cieszę się, że w końcu wróciłam! Potrzebowałam trochę odpoczynku, głównie ze względu na sprawy osobiste. Nie za bardzo lubię pisać o sobie aż tak szczegółowo, jak zamierzam zrobić to dzisiaj. Wierzę jednak, że po opublikowaniu tej noty, każdy kto ją przeczyta, zatrzyma się na chwilę, pomyśli o sobie, bliskich i zastanowi się co dalej... Może akurat komuś w ten sposób pomogę, bo właśnie tego pragnę dzisiaj najbardziej.

Zacznę może od początku. Kiedy miałam sześć lat, okazało się, że choruję na tarczycę. Nic strasznego, wielu ludzi cierpi na nadczynność czy niedoczynność tego gruczołu. Jednak choroba ta jest trochę uciążliwa. Leczenie się przez około osiem lat bywało niekiedy męczące. Przyjmowanie tabletek jak witamin, częste badania krwi, USG, dwie wizyty w ciągu roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, opuszczanie lekcji, kiedy tak bardzo jako dziecko nie chciało się tego robić, brak kontaktu z koleżankami przez ten jeden dzień w półroczu, czekanie kilka godzin na korytarzu na swoją kolej, dojazd -  zapewniam, to nic miłego. Było, minęło. Przynajmniej tak mi się wydawało... Mijały lata, leki odstawiono na czas dojrzewania, a potem? Potem to zaniedbałam. Zawsze znajdowałam wytłumaczenie, że na to czasu nie mam. Owszem, na badania krwi chodziłam regularnie - dwa razy w roku. (Na tym punkcie akurat jestem przewrażliwiona i o to staram się dbać. ) Jednak te wyniki zawsze miałam świetne, w związku z tym stwierdziłam, że nie ma potrzeby tułać się po endokrynologach, bo po co, skoro TSH jest w końcu w normie. I tak przez kilka lat... W końcu rodzina zaczęła mnie męczyć, że niby moja szyja jest gruba, a wole bardzo widoczne. W związku z tym wybrałam się na USG. Było to prawie rok temu. Usłyszałam, że mam guzki - dość sporo, jednak leczenia nie należy podejmować, tylko obserwować tarczycę. Pomyślałam "okay, nic strasznego, pójdę na kolejne USG za pół roku". I tu popełniłam wielki błąd, poszłam na wizytę bez konsultacji u endokrynologa i posłuchałam pana radiologa, który wykonał mi badanie. Po kilku miesiącach umówiłam się na kolejne USG, ale już w innej przychodni. I tutaj się przeraziłam. Dowiedziałam się, że jak na swój wiek mam zdecydowanie za dużo guzków, a moja tarczyca wygląda jak u siedemdziesięciolatki. Potem usłyszałam o propozycji operacji. Pomyślałam "że co proszę? Ja i operacja? Osoba, która była fanką wychowania fizycznego, jeździła na zawody, młoda, której praktycznie nigdy nic nie bolało, nigdy nic sobie nie złamała, ma teraz poddać się operacji, a potem przez minimum miesiąc nie wysilać się fizycznie? To chyba żart! Nie będę bezczynnie siedzieć przecież w domu! Nie zrezygnuję z pracy!" Przyszła panika, płacz, zastanawianie się któremu lekarzowi wierzyć, co dalej, czy wszystko będzie dobrze... Te myśli chodziły za mną, aż do uzyskania wyników biopsji. Okazało się, że moje wyniki badań krwi są świetne, podobnie jak te z biopsji. Niewiele rozumiałam z tego medycznego żargonu zapisanego na mojej kartce. Lekarka wytłumaczyła mi, że według badań nie mam żadnych komórek rakowych! Jednak na 100% nikt nie może mi tego zagwarantować, ponieważ lekarz nie jest w stanie sprawdzić każdego guzka podczas biopsji. Teraz przyszło mi czekać pół roku do kolejnego badania USG i jeżeli nic się nie zmieni, poddam się operacji, żeby w przyszłości nie mieć żadnych problemów związanych z tą chorobą, a tym bardziej, żeby nie miały ich moje dzieciaki. Choroba tarczycy jest niestety zagrożeniem dla płodu, dlatego tym bardziej zachęcam wszystkie kobiety, które cierpiały na nadczynność czy niedoczynność, aby przed planowaniem ciąży, zbadały się wcześniej w tym kierunku. Jeśli natomiast czekasz na operację tarczycy, nie masz się czego bać. To powszechny zabieg, przy którym bardzo rzadko dochodzi do komplikacji. Lepiej się na niego zdecydować niż z tym żyć.

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, a tym bardziej, że moja historia Was nie urzekła i nie wzruszyła ;) Kompletnie nie o to mi chodziło. Moim celem było otworzenie oczu tym, którzy zaniedbują swoje zdrowie. Ja bardzo żałuję, że nie opamiętałam się wcześniej. Jednak cieszę się, że w końcu to zrobiłam. Dlatego też, proszę i Was, badajcie się. Wykonujcie badania krwi dwa razy w roku. Jeśli coś Was niepokoi, nie pasuje, wygląda podejrzanie, sprawdźcie to! Jeśli chorowaliście na jakąś chorobę i wydaje Wam się już wszystko jest w porządku, kontrolujcie to! Myślisz, że choroba Ciebie właśnie nie dotyczy, bo jesteś wysportowana/y, silna/y fizycznie? Możesz się mylić! Zbliżają się Mikołajki. W ramach prezentu wyślij bliską Ci osobę na badanie profilaktyczne. Przecież nie mając zdrowia, nie będziemy mieli nic... Od tego się zaczyna. Zdrowie jest najważniejsze! Tak więc, Twoje życie w Twoich rękach... Pamiętaj.

30 października 2014

♥ OOTD: Wine please!


"Życie jest jak butelka dobrego wina.
Niektórzy zadowalają się czytaniem etykiety na opakowaniu,
inni wolą spróbować jego zawartość."


Anthony de Mello - "Śpiew ptaka"


Zdjęcia, które dzisiaj Wam prezentuję zostały wykonane ponad trzy tygodnie temu, dlatego też ta stylizacja jest jeszcze "lekka" w porównaniu do tego, co musimy nosić aktualnie. Początek października był bardzo piękny, w związku z tym mogłam sobie pozwolić na założenie samego sweterka i nie musiałam się jeszcze martwić o okrycie wierzchnie. Do powyższej góry dobrałam spodnie rurki w kolorze wina, które dołapałam w sh. Ponadto, założyłam kamelowe szpilki również "z drugiej ręki", długie kolczyki w kolorze ciemnego brązu oraz beżową, pojemną torebkę kupioną podczas letnich wyprzedaży. Ten sam model, lecz w kolorze czarnym, mogliście zobaczyć w kilku moich ostatnich postach. Myślę, że poniższa torebka tworzy idealną parę z cekinowym sweterkiem.  Mam nadzieję, że ten prosty zestaw przypadł Wam go gustu. Dobrej nocy!

23 października 2014

♥ OOTD: Make a wish!


"Iść za marze­niem i zno­wu iść za marze­niem,
i tak zaw­sze aż do końca."

Joseph Conrad



Pogoda nas niestety nie rozpieszcza, w związku z tym mam dla Was post ze stylizacją, dzięki której możemy sobie jeszcze przypomnieć, jak to miło było, kiedy nie musieliśmy się martwić o okrycia wierzchnie czy masywne botki. Główną rolę w tym zestawie gra czarna koszulka ze złotym napisem oraz zdobieniem przypominającym naszyjnik. Dzięki temu elementowi dodatkowa biżuteria w postaci łańcuszka stała się zbędna. Do powyżej opisanej góry dobrałam jasne jegginsy (wygrzebane z szafy mojej mamy), których nogawki zakończone są zamkami. Ponadto, postawiłam na czarne sandałki na niewysokim obcasie, czarną, pojemną torebkę, a cały zestaw uzupełniłam pozłacaną biżuterią w postaci bransoletki i kolczyków. Mam nadzieję, że ta prosta stylizacja przypadła Wam do gustu. Dobrej nocy!

17 października 2014

♥ Don't be shallow, please!


"Dobrze się widzi tylko sercem - najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."

Antoine'a de Saint-Exupéry - "Mały Książe"



Dzisiejszy post nie był zaplanowany. Rzadko piszę o życiu, ale jednak chcę żebyście poznali mój punkt widzenia w pewnych kwestiach. W końcu obiecałam wpisy nie tylko modowe. Co zainspirowało mnie do wystukania "kilku" słów na klawiaturze? Jeden z najbardziej prymitywnych i żenujących tekstów, jaki w ostatnim czasie czytałam. Przepraszam, ale innymi słowami nie potrafię tego określić.

Na "artykuł" trafiłam przypadkiem poprzez jeden z modowych fanpage'y. Znajdziecie go na jakże "cudownym" portalu Papilot.pl: klik. Prostackie, płytkie i niemądre słowa. Przechodząc jednak do sedna sprawy już wyjaśnię o co mi chodzi. Nie będę opisywać Wam tego "artykułu", bo nie ma to najmniejszego sensu, skoro możecie sami go przeczytać, przy okazji wyciągnąć wnioski i wyrobić własne zdanie na ten temat.

W skrócie, szanowny "autor" na podstawie opisu pewnej pary daje nam do zrozumienia, że w miłości najważniejszy jest... wygląd! Szczerze gratuluję mu takiej postawy. Od dłuższego czasu zastanawia mnie to, co kieruje takimi ludźmi. Życie bywa okrutne i nie wiadomo, co nas może spotkać. Wyobraźcie sobie sytuację, w której Wasz partner/ka ulega poważnemu wypadkowi, okazuje się, że nie może samodzielnie się poruszać i być może już nigdy nie stanie na nogi. Co w takiej sytuacji? Zostawiacie go, bo już nie wygląda atrakcyjnie? Jeśli miłość jest prawdziwa, to najukochańsza na świecie dla nas osoba zawsze będzie cudowna. Zostawić kogoś ze względu na pewną zmianę w fizyczności = nigdy nie kochać prawdziwie.

Inna sytuacja - Twój partner/ka ratuje życie innym ludziom. Pracuje na stanowisku strażaka, pewnego dnia ulega wypadkowi w pracy. Jego/jej ciało jest w większości poparzone. Przestaje być dla Ciebie piękny/a?

Kolejna okoliczność - Twój ukochany/a koniecznie musi poddać się pewnej operacji, po której zostaje ogromna blizna. Nie jest już doskonały/a?

Podobnych sytuacji mogłabym wypisać jeszcze wiele. Chcę tylko dać niektórym do zrozumienia, że wygląd naprawdę nie jest najważniejszy! Owszem, należy dbać o siebie, ale szczególnie po to, żeby dobrze czuć się w swojej skórze, podobać się sobie! Nikt nie chce być kochany za wygląd. To kwestia czasu, pewnych sytuacji czy życiowych nieszczęść, które mogą na naszą fizyczność wpłynąć. Nie będziemy wiecznie piękni i młodzi i należy się z tym pogodzić. Oczywiście wygląd można zmienić. Dzisiaj to nie problem, jednak charakteru, postępowania i serca nie zmienimy.

Nie rozumiem co to za uciecha kochać kogoś za wygląd. Szczególnie, jeśli okazuje się być osobą próżną, płytką czy mało inteligentną.

Głupoty, jakie dzisiaj przeczytałam doprowadzają mnie do szału. Potem się ludzie dziwią, że dzięki tego typu tekstom czy to w Internecie czy w magazynach, szczególnie młodzież kieruje się tylko wyglądem fizycznym przy wyborze partnera. Potem przychodzi ogromne zdziwienie, bo osoba, którą wybraliśmy, okazuje się niestety zupełnie kimś innym. Mija zauroczenie, fascynacja wyglądem, zaczynamy patrzeć na charakter, bo w końcu planujemy z taką osobą żyć i bum! Wszystko się sypie, pora się otrząsnąć...

Swoimi powyższymi słowami nie chciałam oczywiście nikogo urazić. Bycie pięknym, atrakcyjnym, to nic złego. Świetnie jeżeli idzie to w parze z dobrocią, inteligencją, empatią, pracowitością itd. Chciałam tylko dać niektórym do zrozumienia, że to nie wygląd fizyczny jest najważniejszy. Zresztą przekonacie się o tym prędzej, czy później :) Dobrej nocy!

16 października 2014

♥ OOTD: Don't worry, be happy!



Katarzyna Grochola - "A nie mówiłam!"


Witam Was serdecznie w ten zimny, ale jakże piękny wieczór! Dzisiaj prezentuję Wam stylizację z minionej niedzieli, kiedy to można było sobie jeszcze pozwolić na cienkie i zwiewne ubrania. Zestaw w tej kolorystyce jest dla mnie typowy. Uwielbiam pastelowe kolory! Świetnie prezentują się z opalenizną oraz dodają uroku poprzez podkreślenie dziewczęcego stylu. Połączyłam tutaj krótki, poszerzany top w kolorze jasnego różu z dżinsami z wysokim stanem, brokatowymi sandałkami oraz kopertówką idealnie do nich pasującą pod względem kolorystycznym, jak i stylistycznym. Ponadto, nie mogło zabraknąć biżuterii, głównie mojego ulubionego naszyjnika, który szczególnie świetnie komponuje się z kwiecistą narzutką projektu mojej mamy. Poza tym, jak zwykle pierścionek, który nie poszedł nadal w kąt i nigdy nie pójdzie oraz drobne kolczyki - perełki. Mam nadzieję, że tym sposobem przyciągnę jeszcze trochę słońca jak i ciepła. Dobrej i spokojnej nocy! :)

12 października 2014

♥ OOTD: Sorry boys, daddy says no dating!



Kochani, do dzisiejszej kolacji prezentuję Wam zestaw bardzo wygodny, na luzie (może nie licząc szpilek, które ciężko mi zamienić na obuwie sportowe). Główną rolę w tej stylizacji gra krótki top mojego projektu - który przedstawiłam Wam w swoim poprzednim poście: klik. Dobrałam do niego bardzo komfortowe, wzorzyste spodnie, szpilki o zwierzęcym princie, małą szarą torebkę, komplet biżuterii w postaci naszyjnika i bransoletki, kolczyki - perełki oraz pierścionek - różę, z którym ciągle nie mogę się rozstać. Dla uzupełnienia tego wygodnego zestawu, zrobiłam koka, w którym bardzo dobrze się czuję, szczególnie kiedy nie chce, aby moje włosy robiły mi psikusa. Mimo czarno-białej , stonowanej kolorystyki, myślę że dość sporo się tutaj dzieje. Ocenę pozostawiam Wam. Miłego wieczoru!

10 października 2014

♥ New project: White crop top.



Kochani, dzisiaj na tapecie mój najnowszy projekt, który przeczekał w szafie dość długo,
aż w końcu ujrzał światło dzienne. To krótki, biały top,
który został przeze mnie ozdobiony koronką, ręcznie,
a nadruk został wykonany przez profesjonalistów w "Strefie Nadruku".


06 października 2014

♥ OOTD: Let me take you to the wild, wild west.


"Życie polega na tym, by spędzać razem czas,
by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę,
cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca."

Nicholas Sparks - "Prawdziwy cud"


04 października 2014

♥ After Summer...


Witam Was serdecznie w ten zimny, ponury, ale jakże miły weekend. Jak ostatnio zapewne zauważyliście, bardzo "szaleję" ze stylizacjami, zapominając o innych tematach, które nie raz przewijały się na blogu. Tak więc, dzisiaj dla odmiany pokażę Wam sporo "nowości", które uzbierały się podczas ostatnich kilku miesięcy. Głównie jest to wynik letnich wyprzedaży, ale nie tylko. Wiele z poniżej zaprezentowanych rzeczy mieliście już okazję zobaczyć na blogu, jako elementy niektórych stylizacji. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.

MOHITO

Na pierwszy rzut pójdą koszulki. Powyższą kupiłam na wyprzedaży. Spodobał mi się napis,
ozdobny a la naszyjnik oraz kolor. W związku z tym, że w mojej pracy wymagany jest czarny ubiór,
to ucieszyłam się na jej zakup podwójnie. Najlepiej prezentuje się u mnie w zestawieniu
z czarną spódniczką o złotym, barokowym wzorze, czarnymi rurkami czy też dżinsami.

SINSAY

Kolejny T-shirt również dorwałam na wyprzedaży, w bardzo okazyjnej cenie, bo za 9,99 zł.
Tutaj też spodobał mi się nadruk. Szczerze, cudów się nie spodziewałam za taką kwotę.
Myślałam, że wytrzyma kilka prań i wyląduje w koszu, ale jednak się myliłam!
Do pracy, jak i na co dzień jest idealna!

CARRY

Następna zdobycz, również pochodzi z wyprzedaży. Koszulka ta, z przodu jest zwyczajna,
dlatego pokazuję Wam wyjątkowy jak dla mnie tył - odkryte plecy w postaci anielskich skrzydeł.

29 września 2014

♥ OOTD: Boyish.



Dzisiejsza stylizacja to coś zupełnie nowego dla mnie, jak i pewnie dla Was. Kto mnie zna, czy też śledzi mojego bloga z uwagą, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaki mam styl. Najczęściej stawiam na eleganckie, kobiece elementy garderoby. Ewentualnie bardzo dziewczęce. I to właśnie w takiej stylistyce czuję się najlepiej! Jednak tym razem, dla odmiany postanowiłam nieco zaszaleć. Stworzyłam stylizację, w której wykorzystałam elementy męskiej garderoby. Wybrałam sportową bluzę, kupioną na dziale męskim, a od brata pożyczyłam koszulę w kratę. Natomiast jegginsy wyszperałam z szafy mamy. Ponadto, postawiłam na skórzane botki, okulary przeciwsłoneczne oraz dżinsową, sportową kurtkę, która ma X lat i do której mam ogromny sentyment. Mimo wszystko, nie zabrakło tu też kobiecych dodatków w postaci pierścionka czy eleganckiej torebki. Znalazło się również coś dziewczęcego - delikatne kolczyki, serduszka oraz naszyjnik. Ubrana w ten sposób czułam się bardzo komfortowo.  Mam nadzieję, że ta odmiana spodobała się Wam tak, jak mnie. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.

24 września 2014

♥ OOTD: I wish fall in love!

"- Ale jak tobie i tacie się to udało, mamo?
Jak to się stało, że kochaliście się przez całe życie?
Jak to się stało, że wasze małżeństwo było cały czas udane?

Mama nie musiała się nawet nad tym zastanawiać.
- Trzeba się stale zakochiwać - powiedziała.
- Musisz się po prostu stale zakochiwać w tej samej osobie."

Tony Parsons - "Mężczyzna i żona"


W dzisiejszej stylizacji postawiałam na połączenie stylu sportowego z dziewczęcym. Zdecydowałam się tutaj na delikatną bluzę w kolorze pudrowego różu, która przyciągnęła moją uwagę zabawnym oraz oryginalnym, jak dla mnie nadrukiem. Do takiej oto góry dobrałam rozkloszowaną mini spódniczkę kupioną jakiś czas temu na wyprzedaży, do tego obowiązkowo kryjące rajstopy oraz skórzane botki na wysokim obcasie, z których jestem niesamowicie zadowolona. Poza tym, nie obeszło się bez eleganckiej, bardzo pojemnej torebki, którą również dorwałam na wyprzedaży. Dodatkowo biżuteria - drobne, delikatne, dziewczęce kolczyki w postaci serc, naszyjnik oraz pierścionek, który prezentuje "po raz setny", bo po prostu się z nim nie rozstaje ze względu na to, że ma dla mnie ogromne znaczenie. Zostawiam Was ze zdjęciami.

16 września 2014

♥ OOTD: Do what you love & love what you do!


"To przychodzi nagle.
Widzisz coś po raz pierwszy i od razu wiesz,
że znalazłeś swoje ZAINTERESOWANIE.
Jakby ktoś przekręcił klucz w zamku.
Albo po raz pierwszy zakochał się."

Stephen King - "Cztery pory roku"


Nareszcie przyszedł czas na stylizację, w której mogłam wykorzystać jeden z projektów mojego autorstwa. Ostatnio była to spódniczka z baskinką, a dzisiaj w roli głównej prezentuję krótki top, który poszerzany jest ku dołowi - poprzez znajdujące się z tyłu wycięcie. Błękitny materiał w drobną, białą łączkę od razu przypadł mi do gustu. Idealnie nadawał się na stworzenie wymyślonego przeze mnie wcześniej kompletu. Całość możecie zobaczyć tutaj: klikWracając jednak do dzisiejszej stylizacji, uważam, że do "gór" o takim kroju najodpowiedniejsze są obcisłe "doły". Czy to ołówkowe spódniczki, szorty czy tak, jak w moim wypadku, spodnie rurki z wysokim stanem, które uwielbiam (dorwałam je w sh za całe 4 zł i dodatkowo zwęziłam u mojej cudownej pani krawcowej). Do powyżej wymienionych elementów garderoby dopasowałam delikatne sandałki na niskim obcasie, lakierowaną, pikowaną torebkę, duży, błyszczący naszyjnik (pasujący kolorystycznie do topu jak i torebki) oraz wąski pasek, delikatne kolczyki i pierścionek. Mam nadzieję, że moja dzisiejsza propozycja przypadła Wam do gustu.

11 września 2014

♥ OOTD: Bows are everywhere.



Moją dzisiejszą propozycją na letni, upalny dzień jest stylizacja bardzo dziewczęca, ale utrzymana w stonowanej kolorystyce. Motywem przewodnim, jak widać są kokardy, dużo kokardek... Na pierwszy rzut pójdzie zwiewna mini spódniczka, którą kupiłam kilka lat temu podczas letnich wyprzedaży. Do niej dobrałam białą bluzkę z bufkami, również dorwaną po przecenie. Ponadto, torebka, z którą ostatnio się nie rozstaję (także kupiona po obniżonej cenie), asymetryczne szpilki znalezione w sh (nowe!) oraz delikatna biżuteria w postaci bransoletki i pierścionka. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.

03 września 2014

♥ OOTD: Keep your head in the clouds and your feet on the ground.

"Marzyć trzeba by nie umknął cel.
Nasze szanse nieskończenie wielkie są.
Przyszłość wieczną niewiadomą jest.
Aby znokautować los  trzeba mocno wierzyć..."

Perfect - "Bujanie w obłokach"